wtorek, 21 czerwca 2011

Pardwa górska

Oprócz orła amerykańskiego okres lęgowy ma też pardwa górska i dlatego szlak na Gros Mone jest zamknięty. Poszliśmy sobie za to do Gór Stołowych i było pieknie. Jak 2000 lat temu na Marsie :) Wrócilismy wieczorem do hostelu, zadowoleni, po pysznym obiedzie (dziś halibut. mniam!) Marcin za całe 2 dolary kupił sobie taki plastikowy pistolet co strzela przyssawkami. No i strzelał do lodówki, ja zajmowałam łazienkę, poczuliśmy sie dośc swobodnie bo po wyprowadzce kebeków nikt inny tu nie zaglądał. A tu WTEM! mamy współlokatora! Szweda! i do tego poetę. Nie wiem nawet kiedy wszedł do pokoju. Szwed sporo podróżował po Afryce, szczególnie lubi spotkania z dziką przyrodą (słonie i hipopotamy), to go inspiruje twórczo, ale też w zeszłym roku w Nowym Brunszwiku widział mnóstwo wielorybów. A wczoraj nawet górę lodową (malutką co prawda ale jednak, niedaleko tego miejsca z wikingami) i 10 łosi. No to jakieś niesprawiedliwe. My nie widzieliśmy ani jednego wieloryba, żadnej góry lodowej. Nawet caribou nie. Nie mówiąc o pardwie górskiej. To wszytko jakaś ściema! Albo słynne nowofunlandzkie poczucie humoru :)

Brak komentarzy: