1. Biblioteka. Publiczna. Miejska. Koszt: zero.
Żeby się zapisać wystarczy zadeklarować, że będzie się przebywać w Kingston dłużej niż 3 miesiące. Należy również udokumentować swoj adres zmieszkania. Może to być np list, urzędowy lub z banku, zaadresowany imiennie, z adresem w Kingston. I to jest właściwie jedyny moment, kiedy rozmowa z panią bibliotekarką jest niezbędna. Wszystko inne tj. wypożyczenie książek, rezerwacje czy zwrot można załatwić bez kontaktu z drugim człowiekiem. Acha, jak naliczą karę to trzeba zapłacić w kasie. I jak się kupuje książki z wyprzedaży.
W bibliotece można korzystać z internetu, choć z tego co udało mi się podejrzeć ludzie głównie korzystają z Facebook'a. Korzystają bo mogą. Nikt nie robi z tego powodu awantur. Jest świetna sekcja dla dzieci i młodzieży, z mnóstwem książek popularno-naukowych, o sztuce, przyrodniczych i podróżniczych. Ale biblioteka organizuje też pokazy filmów, np o Harrym Potterze. Nikt nie twierdzi, że to promocja satanizmu. Podobno od czasu do czasu pokazują też film o sztuce oprawiania książek, z mnóstwem erotycznych poddtekstów. Muszę to zobaczyć :) Są książki w różnych językach, po hiszpańsku (Marcin mówi że super), koreańsku i po polsku. Choć akurat polska sekcja nie wygląda zachęcająco, same nudne starocie. Jest zbiór dvd, z filmami fabularnymi i dokumentalnymi, można również wypożyczyć gry na konsole, w tym na wii. Spory zbiór muzycznych cd. Gdy zbliża się termin oddania książki, przypominają o tym e-mailowo. W ogóle książki można oddać nawet, gdy biblioteka jest nieczynna, korzystając ze specjalnej wrzutni, zamontowaniej w ścianie. (W Toronto jeździł jeszcze autobus biblioteczny, w weekendy, nawet nie trzeba było się fatygować do biblioteki, wystraczyło zejść na parking. No ale w Toronto nie miałam czasu na czytanie książek). Nie ma limitów co do ilości wypożyczonych pozycji. Czas wypożyczenia można przedłużyć internetowo. Po prostu biblioteczny Raj. Filmy, które wypożyczyliśmy z biblioteki i które były świetne to m.in: 25 watów (coś jak Clerksi w połączeniu z Jarmushem),Moje Winnipeg i ostatnio Tokijska Sonata
Pewnie,że to nie nowości. Ale co z tego?
2. Cataraqui Canoe Club
Tu już trzeba płacić. Ale niewiele, 35 dol za osobę na rok. W tej cenie można korzystać z kajaków i canoe należących do klubu i latem, w każdy wtorek i czwartek, przez 2 godziny, wieczorkiem popływać sobie po rzece. Poza tym w każdy weekend klub organizuje wycieczki po okolicznych jeziorach i one też są darmowe. Dodatkowo można wtedy skorzystać z canoe czy kajaków klubowych.
Wczoraj byliśmy, tym razem pożyczyliśmy kajaki morskie. Już kiedyś próbowałam na nich pływać, ale wiatr wtedy był zbyt silny. Moim zdaniem te kajaki są trudniejsze do opanowania niż zwykłe kajaki czy canoe, na pewno są mniej stabilne, długie, sporo wysiłku wymaga wiosłowanie. Pływaliśmy godzinę no i musze powiedzieć że trochę się zmęczyłam. Ale było ładnie, zachodziło słońce, gęsi gęgały no i fajnie się poruszać, na zewnatrz.
2 komentarze:
nocowalismy w Kingston z grupa jakos w zeszlym tygodniu i wieczorem wyszlismy "na miasto" cos wszamac i szczerze - bylam mega pozytywnie zaskoczona jak bardzo barwne i pelne sa tamtejsze knajpy. I tak sobie nawet pomyslalam wtedy - fajnie ma Alinka w tym Kingston.
jest też kilka fajnych miejsc z bardzo dobrymi koncertami. powoli też zaprzyjaźniam się z miejscowymi. lubie kingston. ale czasem myślę że w toronto też fajnie. w ogole świat jest ciekawy. jak będziesz kolejnym razem, koniecznie daj znac!
Prześlij komentarz