Nie jestem pilnym uczniem. Nigdy nie doszłam do tego, żeby samodzielnie ćwiczyć w domu. Wciąż wydaje mi sie, że zbyt mało umiem no i z systematycznością też nie jest u mnie dobrze. Ale lubię jogę bardzo.
Zaczełam ćwiczyć w Warszawie, w Joga! Centrum. Bo było blisko pracy, a praca powodowała stres. W szkole Adama Bielewicza z reguły było zbyt tłoczno, żeby móc poczuć sie swobodnie, ta walka o miejsce, niepewność, czy zdążę rozłożyć matę blisko drabinek, walka o wieszaki w szatni, całkowity zakaz spóźniania się, ale lubiłam prowadzących zajęcia. Byli rzetelni i zaangażowani. Uczyli według metody B.K.S Iyengara i to pozwoliło mi na, przynajmniej poczatkowe zrozumienie, o co w tym chodzi. Nie nie o to, żeby doknąć rękami ziemi, stojąc. Albo żeby złapać się za stopę, leżąc. W tym nie ma nic wyjatkowego.
Kolejnym studiem jogi było Breahtyogastudio w Toronto .Dlatego, że najbliżej domu. Niewielkie studio, z pozytywną atmosferą, nie za dużo ćwiczących, zaskoczył mnie luz i przyjazne nastawienie prowadzących zajęcia. Głównie ćwiczyłam tam ashtanga jogę. Co nie jest złe, ale trochę nudne na dłuższą metę, bo to takie bezrefleksyjne machanie rękami. Poza tym pracowalam wtedy sporo i byłam wiecznie zmęczona więc na jogę wiecznie nie miałam czasu.
A teraz mam mnóstwo czasu! I nowe miasto więc i nowe studio jogi: Samatva Pierwszy raz takie, które ma salę do "hot yoga". I naprawdę jest hot! Po pierwszych zajęciach spłynęłam potem, teraz już troche lepiej. Ale też na początek trafiłam na prowadzącą, która krzyczała: Trzeba znać granicę między TAK i NIE! Powiedz życiu TAK! I poprowadziła zajęcia w konwencji aerobiku. Więc w duchu, koszmarnie się pocąc i robiąc mostek za mostkiem krzyczałam: a ja tobie mówię NIE! Ale później było już tylko lepiej, przynajmniej wiem kogo unikać :) No i żałuję że nie odkrylam hot yogi wcześniej, zimą. To musi być bardzo przyjemne, rozgrzać zziębniete i skurczone ciałko w 105 stopniach. Farenheita, oczywiście.
Teraz mam nadzieję wrócić do jogi Iyengara. Zajęcia są tylko raz na miesiąc, nauczycielka przyjeżdża aż z Ottawy. W zeszłym miesiącu nie udało mi się, byłam zbyt zmęczona po tańcach na wyspie. Może w maju będę mieć więcej motywacji :)
2 komentarze:
dobre to tAK i NIE! myslalam wlasnie o szkole Bielewicza ale teraz sie powazniej nad tym zastanowie...nie lubie tloku w moim zyciu....
ta szkoła jest dobra - dlatego jest popularna :) ale w warszawie wybór jest tak duży że każdy może znaleźć coś dla siebie...
Prześlij komentarz