Geologicznie uznaje się, że miasto i okolice leżą na obszarze rozległego, bardzo starego krateru, który powstał po uderzeniu meteorytu. Stąd duże złoża niklu i miedzi oraz innych metali. Miasto jest ciekawym (choć wciąż paskudnym) przykładem wpływu człowieka na środowisko. Początkowo wydobywanie rud i pozyskiwanie surowców nie podlegało żadnym ograniczeniom. Podobno wygladało to tak, że wycinano drzewa na powierzchni wielkości boiska do futbolu, nastepnie układano warstawami ścięte drewno i wydobytą rudę i podpalano. Taka kanadyjska forma hutnictwa. Z toksycznego dymu powstały kwaśne deszcze, które zabiły te fragmenty lasu, których nie udało sie wyciąć. Masową wycinkę prowadzono między innymi na potrzeby odbudwania Chicago, po pożarze w 1871 r.
Krajobraz był tak księżycowy, że w latach 70 XX w. NASA dwukrotnie wysyłała tu swoich ekspertów w ramach programu kosmicznego.
Przełomem okazało się wybudowanie w 1972 r. 380-metrowego komina który wyrzuca większość trujących substancji w promieniu 240 km. Tym samym uratowano trochę samo miasto, ale zniszczono życie w jeziorach znajdujących się w okolicy.
W latach 90 wprowadzono technologię, dzięki której 90 % siarki z trujących wyziewów zostaje odzyskana. Rosną na nowo zasadzone drzewa, zieleni się trawa. Tylko skały wciąż są czarne, od brudu.
Ciekawa jest społeczność żyjąca w mieście. Sudbury jest dwujęzyczne, francuskojęzyczni Kanadyjczycy stanową spory procent mieszkańców (tak jest w całym północnym Ontario). Poza frankofonami jest też mniejszość fińska (Finowe przyjezdzali do pracy w koplaniach), włoska (byliśmy w naprawde dobrej włoskiej knajpie!), polska - ci z kolei mają tu związek zawodowy Solidarność oraz ukraińska. Ukraińcy organizują jesienią Festiwal Czosnku, marzeniem Marcina jest wziąć w nim udział :) Dookoła miasto otoczone jest rezewatami indiańskimi.
Do atrakcji miasta należą: najwieksza na świecie 5-centówka kanadyjska (Big Nickel) przy muzeum Ziemi Dynamic Earth, centrum nauki Science North z wystawą o podziemnym laboratorium SNOLab, galeria sztuki (nic ciekawego), muzeum kolejnictwa (wciąż było nieczynne), i wodospady w Onapingu Bardzo ładne, jedynie trzeba uważać jak skały są mokre żeby nie upaść, tak jak mi się to zdarzyło.
Spędziliśmy w Sudbury 4 dni. Oprócz Śląska do głowy przychodzi mi jeszcze Radom. To tak jakby spędzić 4 dni w Radomiu.
Wielka 5-centówka |
Piękne miasto Sudbury. Czarne skały i komin. |
A tu się zgubiłam |
Wodospady na rzecze Onaping. Namalowane przez słynnego (!) A.Y. Jacksona. Obraz skardziono, pozostała jedynie inspiracja. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz