niedziela, 29 maja 2011

Piękne miasto Sudbury

Tak piękne jak nasz Górny Śląsk. Leży na granicy "bliskiej północy", takiej do której można dotrzeć samochodem czy pociagiem. Miasto powstało podczas budowy kolei, nastepnie jego rozwój spowodowny był powstaniem kopalń i masową wycinką drzew.

Geologicznie uznaje się, że miasto i okolice leżą na obszarze rozległego, bardzo starego krateru, który powstał po uderzeniu meteorytu. Stąd duże złoża niklu i miedzi oraz innych metali. Miasto jest ciekawym (choć wciąż paskudnym) przykładem wpływu człowieka na środowisko. Początkowo wydobywanie rud  i pozyskiwanie surowców nie podlegało żadnym ograniczeniom. Podobno wygladało to tak, że wycinano drzewa na powierzchni wielkości boiska do futbolu, nastepnie układano warstawami ścięte drewno i wydobytą rudę i podpalano. Taka kanadyjska forma hutnictwa. Z toksycznego dymu powstały kwaśne deszcze, które zabiły te fragmenty lasu, których nie udało sie wyciąć. Masową wycinkę prowadzono między innymi na potrzeby odbudwania Chicago, po pożarze w 1871 r.

Krajobraz był tak księżycowy, że w latach 70 XX w.  NASA dwukrotnie wysyłała tu swoich ekspertów w ramach programu kosmicznego.

Przełomem okazało się wybudowanie w 1972 r.  380-metrowego komina który wyrzuca większość trujących substancji w promieniu 240 km. Tym samym uratowano trochę samo miasto, ale  zniszczono życie w jeziorach znajdujących się w okolicy.

W latach 90 wprowadzono technologię, dzięki której 90 % siarki z trujących wyziewów zostaje odzyskana. Rosną na nowo zasadzone drzewa, zieleni się trawa. Tylko skały wciąż są czarne, od brudu.

Ciekawa jest społeczność żyjąca w mieście. Sudbury jest dwujęzyczne, francuskojęzyczni Kanadyjczycy stanową spory procent mieszkańców (tak jest w całym północnym Ontario). Poza frankofonami jest też mniejszość fińska (Finowe przyjezdzali do pracy w koplaniach), włoska (byliśmy w naprawde dobrej włoskiej knajpie!), polska - ci z kolei mają tu  związek zawodowy Solidarność oraz ukraińska. Ukraińcy organizują jesienią Festiwal Czosnku, marzeniem Marcina jest wziąć w nim udział :) Dookoła miasto otoczone jest rezewatami indiańskimi.

Do atrakcji miasta należą: najwieksza na świecie 5-centówka kanadyjska (Big Nickel) przy muzeum Ziemi Dynamic Earth, centrum nauki Science North z  wystawą o podziemnym laboratorium  SNOLab, galeria sztuki (nic ciekawego), muzeum kolejnictwa (wciąż było nieczynne), i wodospady w Onapingu Bardzo ładne, jedynie trzeba uważać jak skały są mokre żeby nie upaść, tak jak mi się to zdarzyło.

Spędziliśmy w Sudbury 4 dni. Oprócz Śląska do głowy przychodzi mi jeszcze Radom. To tak jakby spędzić 4 dni w Radomiu.

Wielka 5-centówka

Piękne miasto Sudbury. Czarne skały i komin.

A tu się zgubiłam

Wodospady na rzecze Onaping. Namalowane przez słynnego (!) A.Y. Jacksona. Obraz skardziono, pozostała jedynie inspiracja.

Brak komentarzy: