Było cudnie. Słonecznie, kolorowo, wietrznie, wesoło. Na szlakach dzikie tłumy, no ale to ostatni wakacyjny weekend przed rozpoczęciem roku akademickiego. A w ogóle fajnie, że tak dużo ludzi przyjeżdża w Bieszczady. A nie np do centrum handlowego. Mieszkaliśmy w Wołosatem, na końcu świata, u pani Krysi Jedna łazienka na 3 pokoje ale daliśmy radę bo gospodarze przesympatyczni.
Z Rozsypańca wypatrywaliśmy Lwowa, na Haliczu wiatr chciał nam głowy urwać, na Tarnicy miałam zadyszkę. W Ontario nie ma gór! Z rodzicami dobrze się wędruje, zabierają dużo łakoci, cukierki-kukułki, firmowe mikro kanapeczki Wandzi, z mnóstwem wędliny i sałaty, świeże orzechy, pyszne jabłka.
W drodze z Mucznego na Bukowe Berdo mignęło w lesie poroże ogromnego byka październik to czas rykowiska. I polowań. Niestety.
Niektóre rzeczy są zawsze, na szczęście, muchy w karczmie wpadające do smacznego barszczu, zawiesina z fajek i potu w "Bazie ludzi z mgły" i Pearl Jam z szafy grającej, rowery prowadzące pijanych gospodarzy, wino "Bieszczad", wariaci opętani myślą dotarcia do prawdziwych źródeł Sanu. Co najmniej jakby to była Amazonka, a wschodnie rubieże wciąż terenami walk z Siczą Kozacką.
Dużo wydawnictw o tematyce łemkowsko-bieszczadzkiej, spod znaku gór i krzyża, sporo fajnej muzyki gitarą i piórem, koszulki i gadżety, całkiem ładne wszystko. Niestety, nie dostałam płyty Peltona Johna ;) Za to z tatą ułożyliśmy taki oto wierszyk, a właściwie haiku:
"Idę na Rawkę i Halicz, żeby się później nawalić"
Zdjęcia będą kiedyś tam. Na zakończenie piosenka. Taka
4 komentarze:
Kobieto. Zabijasz mnie. Ach! Bieszczady widać nie straciły nic klimatu, który miały dziesięć lat temu. Baza ludzi z mgły, zboczony osioł na torach w drodze na kemping i mój biedny, siedemnastoletni brat, który wtedy pierwszy raz poważnie upił się winem-sikaczem z rury i wracał wężem do namiotu i rzygał potem pół nocy. I deszcze. I kuchenka na denaturat. ech... a i tak najbardziej na świecie zazdroszczę, że z Tatą w te góry poszłaś. Ach! I cieszę się, że tak pięknie było!
Wieczór w bazie ludzi z mgły bez Krzysztofa Krawczyka jest wieczorem straconym. ;-)
Pie-knie :-)
Wszystko się zmienia, Bieszczady też, wiecej tam ludzi, wiecej komercji, ale i tak jest fajnie. Mogliby tylko mniej ci ludzie śmiecić. Zabierać papierki, folijki i plastikowe butelki.
Prześlij komentarz