środa, 28 września 2011

Jesienią góry są najszczeeeerszeeeee

Piękna złota polska jesień, czy można ją wymienić na indiańskie lato? Nie do końca, w Kanadzie nie ma kasztanów, a tu, wczoraj, oberwałam takim kasztanem, co z drzewa spadł. Może w Kanadzie kasztany nie rosną, bo spadając mogą powodować wypadki? I później taki uderzony kasztanem domagać się będzie odszkodowania od zarządu zieleni miejskiej, za guza na głowie.

Parę dni przed wyjazdem wyciągnęłam kartę tarota ordinariness A dziś zbierałam jabłka. Najmniejsze i najkwaśniejsze jabłuszka na świecie ale z własnego (rodziców) ogrodu. Na gorzki kompot.  

Jutro Kraków, w weekend Bieszczady. I nawet z ambasady się odezwali. Telefon obudził mnie o 10.45 rano :)

2 komentarze:

Kaja pisze...

na Pearson Ave. są kasztany. o czym uprzejmie donoszę. ukłon dla Bieszczadów.

Alina pisze...

aha! widocznie zawęził mi się świat. do kingston :))