czwartek, 1 września 2011

ostatnie dni lata

Koncert folkowy był taki sobie - głównie dlatego, że liczyliśmy na imprezę po koncercie, ale nikt nas nie zaprosił. Wszystko działo się na wsi, w ogródku bardzo fajnej  księgarni Jako że koncert odbywał się w sobotnie popołudnie, widownia składała się głównie z kilkuletnich dziewczynek i ich rodziców.  To ciekawe, bo wszystkim moim znajomym rodzą się chłopcy, a w takim Tamworth - proszę, same dziewczynki.

W niedzielę zabraliśmy Caroline i jej canoe i pojechaliśmy na camping rozpoznawczy, do miejsca w którym zgubił się Marcin. Jechał sobie kiedyś do Sudbury, jechał i się zgubił, nadłożył ponad godzinę drogi ale odkrył park nad rzeką Bonnechere i Round Lake.  

Po drodze do parku można zwiedzić jaskinie Zwiedzanie odbywa się w grupie, z przewodnikiem. W naszym przypadku była to przewodniczka. Cała wycieczka trwała ok godziny, narracja koncentrowała się na osobie Toma Jakiegośtam który jako pierwszy zszedł do jaskin, wszystko byłoby jak zawsze, gdyby nie obecność w grupie zwiedzających dwóch Piekielnych Urwisów, tak gdzieś w wieku 5-7 lat. Taki koszmar wszystkich przewodników świata, żarty przewodniczki nie były śmieszne w ogóle, a z żartów łobuzów zaśmiewała się cała wycieczka. Np stwierdzili,  że to nie bóbr, a przewodniczka, pogryzła instalację odwadniającą jaskinie.  Ciekawe, że ich tata praktycznie ani raz się nie uniósł i nie stracił do nich cierpliwości.


Do parku dotarliśmy późnym popołudniem, z przerwą na lanczyk w restauracji serwującej  sznycle

Pogoda nie była zachęcająca, huragan Irene przetaczał się nad kontynentem, ale na północ deszcz nie dotarł, jedynie było wietrznie. Nie przeszkodziło nam to w wieczornym wiosłowaniu. Z tym, że 3 osoby w małym canoe to nie lada wyzwanie. Wycieczka bardzo się udała, zapaliliśmy ognisko, piliśmy tequilę, zagryzając cytrynowymi muffinkami, śpiewaliśmy hymny i autorskie piosenki o ciężkim przeżyciu jakim dla panny młodej jest dzień ślubu. Piosenkę napisała Caroline, po tym jak została zaproszona na 31 wesele w swoim życiu.

W poniedziałek wypogodziło się, parę godzin spędziliśmy na plaży, być może było to ostatnie plażowanie tego lata...




urwisy

romantycznie

meandrująca rzeka

leżeć na plaży, patrzeć na chmury typu cumulus w kolorze białym, a niebo jest przy tym nieeeeebieeeeskie!



Brak komentarzy: