W niedzielę zabraliśmy Caroline i jej canoe i pojechaliśmy na camping rozpoznawczy, do miejsca w którym zgubił się Marcin. Jechał sobie kiedyś do Sudbury, jechał i się zgubił, nadłożył ponad godzinę drogi ale odkrył park nad rzeką Bonnechere i Round Lake.
Po drodze do parku można zwiedzić jaskinie Zwiedzanie odbywa się w grupie, z przewodnikiem. W naszym przypadku była to przewodniczka. Cała wycieczka trwała ok godziny, narracja koncentrowała się na osobie Toma Jakiegośtam który jako pierwszy zszedł do jaskin, wszystko byłoby jak zawsze, gdyby nie obecność w grupie zwiedzających dwóch Piekielnych Urwisów, tak gdzieś w wieku 5-7 lat. Taki koszmar wszystkich przewodników świata, żarty przewodniczki nie były śmieszne w ogóle, a z żartów łobuzów zaśmiewała się cała wycieczka. Np stwierdzili, że to nie bóbr, a przewodniczka, pogryzła instalację odwadniającą jaskinie. Ciekawe, że ich tata praktycznie ani raz się nie uniósł i nie stracił do nich cierpliwości.
Do parku dotarliśmy późnym popołudniem, z przerwą na lanczyk w restauracji serwującej sznycle
Pogoda nie była zachęcająca, huragan Irene przetaczał się nad kontynentem, ale na północ deszcz nie dotarł, jedynie było wietrznie. Nie przeszkodziło nam to w wieczornym wiosłowaniu. Z tym, że 3 osoby w małym canoe to nie lada wyzwanie. Wycieczka bardzo się udała, zapaliliśmy ognisko, piliśmy tequilę, zagryzając cytrynowymi muffinkami, śpiewaliśmy hymny i autorskie piosenki o ciężkim przeżyciu jakim dla panny młodej jest dzień ślubu. Piosenkę napisała Caroline, po tym jak została zaproszona na 31 wesele w swoim życiu.
W poniedziałek wypogodziło się, parę godzin spędziliśmy na plaży, być może było to ostatnie plażowanie tego lata...
urwisy |
romantycznie |
meandrująca rzeka |
leżeć na plaży, patrzeć na chmury typu cumulus w kolorze białym, a niebo jest przy tym nieeeeebieeeeskie! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz