sobota, 15 października 2011

że pada

Pomyślałam, że odtrutką na tę jesienną, przygnębiającą pogodę może być festiwal reggae. Bo Nowy Sącz ma doroczny festiwal pozytywnych wibracji. I to całkiem udany. Wczoraj odbyła się cześć konkursowa. Może nie było tak, jak na Jamajce



ale atmosfera była całkiem ok. Bardzo grzecznie. Bawiła się inteligenta i ułożona młodzież licealno-studencka. Nigdzie nie wyczułam charakterystycznego zapachu marihuany. Dziewczęta ładnie się ubrały w obcisłe bluzeczki, obcasiki, te sprawy. Wygrał zespół z Andrychowa, ale to sądecka kapela Positive Message była gwiazdą wieczoru.  Dziś wieczorem koncert galowy, a o festiwalu przeczytać można tu

Cóż jeszcze? Marszu Oburzonych w Sączu nikt nie zorganizował, chyba nie było miejsca przed którym lokalni oburzeni mogliby protestować. No bo nie wiem? Siedziba ZUS?  Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej?  Wielka Lodówka Lodów Koral? Albo fabryka okien dachowych Fakro.Nie ma tu żadnego centrum finansowego, ani jakiegokolwiek ośrodka decyzyjnego, przeciwko któremu można by zaprotestować Bo przecież trudno uznać radnych miejscowego ratusza za władnych podejmowania jakichkolwiek decyzji... Albo też nikt na nic się nie oburza. A może wszyscy myślą, że tu naprawdę są Węgry...

Brak komentarzy: