niedziela, 4 września 2011

diefenbunker i kanał rideau

Poczucie zagrożenia w tym ogromnym kraju, który za sąsiada i przyjaciela ma Stany Zjednoczone wydaje się być nieco nie na miejscu. Ale historia óczy, że nie zawsze tak było. Prowadzono przecież wojny z Francją i USA, że o ludności rdzennej nie wspomnę. Po wojnach starano się wyciągać wnioski, budując fortyfikacje, umocnienia i kanały. Dzięki temu Kingston cieszy się kilkoma zabytkowymi wieżami obronnymi i Kanałem Rideau Mam nadzieję, że kiedyś przepłyniemy cały kanał, wpływając triumfalnie do Ottawy, albo zimą, przebiegniemy na nartach Rideau Trail i wtedy doczeka się on odrębnego, w pełni zasłużonego wpisu.

Dziś byliśmy jedynie nad śluzą w Jones Falls  podobno najbardziej skomplikowaną do zaprojektowania i zbudowania z uwagi na największą różnicę poziomów. Ja tam się na śluzach nie znam, ale było ładnie. O tak:




 Nad śluzę wpadliśmy, wracając z Ottawy (a właściwie z Carp'ia ) z zimnowojennego muzeum, które mieści się w dawnym schronie przeciwatomowym dla kanadyjskich notabli, czyli z Diefenbunkra. Bo podczas zimnej wojny Kanada była przekonana, że będzie pierwszym celem radzieckich pocisków z głowicami atomowymi.  Niezła jazda. Sprawdźcie stronkę muzeum, można pograć w zimnowojenne, szpiegowskie gry.
http://www.diefenbunker.ca/en_index.shtml

Doświadczenie było ciekawe, zupełnie jak w tym słynnym filmie Pierwszy raz zwiedzałam takie miejsce gdyż na ogół historia wojskowości mnie nie interesuje. Tak samo jak zwiedzanie zoo.

W każdym razie wszystko tam mieli, szpital, dentystę, kanadyjską rezerwę złota, izolatkę dla wariatów, gabinet premiera, stołówkę. W bunkrze było miejsce dla 535 osób, żaden z urzędników i wojskowych nie mógł tam zabrać swojej rodziny. Budowa była otoczona tajemnicą, choć i tak podobno dyplomaci radzieccy przychodzili pod płot, podglądać. Ale grzecznie poproszono ich o opuszczenie terenu budowy.

Muzeum ciekawe, dużo rodaków wśród zwiedzających :) kilka wystaw tematycznych, np poczet fizyków, którzy podarowali światu bombę, a także zdjęcia z Hiroshimy i Nagasaki.  

A tematem wspólnym dzisiejszej wycieczki było to, że ani Kanał Rideau, ani Diefenbunker nigdy nie służyły celom, dla których zostały wybudowane. 

BOMBA!

w gabinecie radiologicznym

dentysta-sadysta

szpieg radziecki

tunel

2 komentarze:

Kaja pisze...

uwielbiam bunkry. Diefenbunker jest w dechę. kiedyś udało mi się go obejść z przewodnikiem-pasjonatem, który świetnie czasy Zimnej Wojny pamiętał. pokazał nam takie zakamarki i sprzedał takie historie, jakie dzieciakom, które tam pracują w głowie by się nie zmieściły. pytałam o niego ostatnio - ponoć czasami jeszcze oprowadza grupy.

Alina pisze...

Tak, nawet bez nadprzewodnika to była bardzo udana wycieczka!