niedziela, 7 sierpnia 2011

Wolfie Island Music Fest

Jest taki festiwal. Niewielki, kameralny, na wyspie czyli na wsi. Zespoły lokalne, mniej i bardziej gwiazdorskie, z kręgów "gitarą i piórem" poprzez indie, post-indie, electro, disco-electro i rap. Fajna atmosfera, biało i bezpiecznie, trochę znajomych, nauczyłam się nowej sztuczki: mocny alkohol na teren festiwalu wnosi się w pistoletach-sikawkach-zabawkach. Mieliśmy problem z dotarciem na wyspę bo prom, nie wiedzieć dlaczego odpłynął 10 minut przed czasem.  To nam dało godzinę, aby obejrzeć wyścigi super-szybkich łódek motorowych: http://www.pokerrunsamerica.com/

Na wyspie było dobre piwo i wstrętne frytki od których dziś boli mnie żołądek. Najfajniejsze występy to The Great Lake Swimmers  The Wooden Sky i Plants and Animals Finałowe Stars z Monteralu nie przekonało nas na tyle, żebyśmy zechcieli czekać na kolejny prom i grzecznie, o 10.40 wieczorkiem wróciliśmy do Kingston.

                                             ***

Na zakończenie opowieść o dwóch najwierniejszych uczniach Buddy. Nazywali się Sariputta i Mahamoggallana, żyli sobie w bogatych rodzinach braminicznych, dobrze im się wiodło, aż pewnego razu wybrali się na wielki festyn który odbywał się w okolicy, trzy dni nieustannej zabawy, przedstawień i muzyki. Pewnego poranka, przy śniadaniu, zaczęli narzekać, że bardzo źle spali w nocy, gdyż dręczyło ich (jednocześnie!) to samo fundamentalne pytanie, o sens nieustannej zabawy i rozrywki. Razem doszli do wniosku, że mają dość próżniaczego życia, porzucili swoje rodziny, majątki i dobra i jedynie z niewielkim zawiniątkiem wyruszyli w drogę, aby odszukać nauczyciela, który wyjaśni im, jaki jest sens istnienia. Zanim spotkali Gotamę, spędzili kilkadziesiąt lat na bezowocnych poszukiwaniach, włócząc się po indyjskich drogach i szukając prawdy wśród nauk ówczesnych proroków. Na szczęście po spotkaniu z Buddą sprawy nabrały tempa i obaj dostąpili oświecenia w przeciągu tygodnia :) Czego i Wam z całego serca życzę.

2 komentarze:

Markal pisze...

Miło jest żyć w czasach Buddy. Błogosławieni Ci co szukali, ale urodzili się kiedy indziej. ;)

Alina pisze...

6 tysięcy buddów żyło przed Gotamą i pewnie tyle samo po nim. Czyli zawsze jest czas jakiegoś buddy :)