Przez ostatnie 10 dni głównie kroiłam warzywa. Siekałam tofu. Płukałam sałatę. Myłam podłogi i stałam na zmywaku. Jakimś cudem przeżyłam 40-stopniowy upał w kuchni pełnej niespodzanek i ludzi z róznych stron świata. Przygotowywałam jedzenie dla 75 głodnych Chińczyków, którzy przyjechali pod Barrie, nauczyc się medytować. Ja też medytowałam, tym razem głownie nad tekstem o nazwie Sutta Dobroci
Cieszę się, że to zrobiłam, ale również cieszę się, że wróciłam do domu. Bo tu wciąż trwa piękne lato, można kąpać się w jeziorze, zwiedzać lokalne atrakcje w postaci jaskini o wdzięcznej nazwie "piekielna dziura", otrzymać z nienacka słoik małosolnych ogorków, cieszyć się towarzystem znajomych, pić wino, jeść lody i wracać po zmroku do Kingston, zasypiając ze zmęczenia na twardej, promowej ławeczce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz