Byron wyjechal, przyjechala Natalia z Paul'em, po drodze byla kolejna impreza na wyspie, polaczona z pilka nozna i plywaniem w jeziorze, festiwal przedstawien ulicznych (jak zwykle kicha swiata), niedziela nad Gould Lake, kanu, piknik i plywanie, pozniej kolejni couchsurferzy - tym razem z Austrii, czyli trudno narzekac na nude. Pogoda wciaz cudowna. Najlepsze wakacje w zyciu :)
A teraz wyjezdzam, wroce za 2 tygodnie, do zobaczenia i przeczytania w sierpniu!
PS. Tez nie lubie jak nie ma polskiej czcionki ;)
6 komentarzy:
bon voyage- ma chere fille !!
merci :)
a ja nie lubię jak nie ma francuskiej:
kazdy ma taka czcionke na jaka zasluzyl ;)
a dokąd to tym razem? chyba daleko, skoro przez dwa tygodnie nie będzie update'u. jakaś miła głusza bez internetu? heh. my sie za tydzień zbieramy do Iqaluit. piszę tu: http://sailingtothefog.blogspot.com
lubie, jak piszesz :)
Prześlij komentarz