wtorek, 24 lipca 2012

wyspa po raz 158

Tacy mili ludzie zamieszkali na wyspie, niestety tylko przez wakacje. Organizują cotygodniowe spotkania, w ramach kingstońskiej grupy couchsurfingowej. Wybraliśmy się wczoraj, zabraliśmy ze sobą znajomego Irańczyka, na promie dołączyły się jeszcze 3 dziewczyny: z Francji (2) i z Izraela (1). Wszystko wygladało jak z jakiegoś filmu grozy: wielki stary dom na farmie, obok ogromna, opuszczona stodoła, za płotem cmentarz, po drugiej stonie drogi też cmentarz. Wiał mocny wiatr, na niebie co jakiś czas widoczne były błyskawice, burza krążyła wokół. Wiatraki szumiały wyjątkowo głośno a po zmroku zapaliły im się czerwone lampki. My nic sobie z tego nie robiliśmy, siedzieliśmy na  kocykach, zajadaliśmy się lodami o smaku czekolady i masła orzechowego. Była gitara i ukulele, nauczyliśmy się nowej piosenki. O takiej:




Podoba Wam się?

4 komentarze:

Opyd pisze...

Brzmi znajomo. Chyba w Janosiku było coś podobnego.

Alina pisze...

Wolfe Island Ferry is a very nice ferry, very nice ferry is Wolfe Island Ferry. Gdzie tu Janosik? :)

Anonimowy pisze...

Jencom góry jencom,kiej Janicka męcom
Jesce bardziej bedą kiej go wisać bedom.... więc to nie o Janosiku !

Alina pisze...

O Janosiku to jest taka piosenka: http://www.youtube.com/watch?v=PIuTe1eVCYo