wtorek, 20 grudnia 2011

It's OK to say Merry Christmas

Czas przedświąteczny to głównie christmas party, po polsku zwane opłatkiem. Jak te gapy skończone przegapiliśmy spotkanie w klubie kanu, za to udało nam się dotrzeć na pot luck organizowany przez stowarzyszenie imigrantów w Kingston. Bardzo było miło, poznalismy ludzi, którzy produkują na swojej farmie cydr (20%!), wysłuchaliśmy tradycyjnej muzyki chińskiej, kibicowaliśmy również chłopcu z gitarą który wyglądał jakby urwał się  stąd Do końca nie byliśmy pewni, czy śpiewa sam czy z playbacku. No i obżarliśmy się okropnie, dużo dobrego etnicznego jedzeia było i curry i pierogi i chilli i sushi i pumpkin pie. W piątek było spotkanie opłatkowe w Toronto, polonijne no bo teraz jestem polonią :) Spotkaliśmy zaprzyjaźnioną blogerkę bosmana Leszka i inne miłe osoby oraz... obżarliśmy się okropnie. Później można to było trochę spalić, tańcząc, w innym miejscu, na północy miasta, z widokiem na CN Tower. Ale już następnego dnia obżarliśmy się ponownie, lazanią u jednych i plackami ziemniaczanymi u kolejnych gospodarzy. Zacne były to placki, więc pomyślałam że w niedzielę po prostu nie zjem obiadu. Wtedy skorzystaliśmy z zaproszenia miłej pani profesor, którą poznaliśmy w pociągu do Katowic, a ona również postanowiła nas nakarmić....tym razem kurczakiem. No nic. Teraz żywię się głównie owsianką, z tym że dziś planujemy wyjście na przedbożonarodzeniowe sushi, razem z Irańczykami, a jutro Chris Brown gra w The Mansion a wiadomo jak bardzo kaloryczne jest piwo... no nie jest lekko. Zdecydowanie już czas na dietę. Ale to po świętach!

4 komentarze:

pokryfka pisze...

ha! a ja znalazłem w tym wpisie drugie dno :-)

Alina pisze...

tak? jakie?

Markal pisze...

I jak dieta?

Alina pisze...

eee. nie mam silnej woli :)