Popołudnie. Cicho, mroźno, śnieznie, słonecznie. Ta dziwna chwila, gdy wróciłyśmy ze spaceru i Ania wciąż śpi. Nie wiem co ze sobą zrobić bo obiad ugotowany a sprzątać mi się nie chce. Hehe. Spacerowałyśmy nad rzeką. Krótko, bo jej delikatne policzki i nos szybko zrobiły się czerwone od mrozu. Cataraqui częściowo zamarznięte, niebo bezchmurne i dużo światła. To spora zmiana po miesiącu szaro-burym. Ładnie. Dobrze. Żima.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz