piątek, 29 listopada 2013

cisza...

Popołudnie. Cicho, mroźno, śnieznie, słonecznie. Ta dziwna chwila, gdy wróciłyśmy ze spaceru i Ania wciąż śpi. Nie wiem co ze sobą zrobić bo obiad ugotowany a sprzątać mi się nie chce. Hehe. Spacerowałyśmy nad rzeką. Krótko, bo jej delikatne policzki i nos szybko zrobiły się czerwone od mrozu. Cataraqui częściowo zamarznięte, niebo bezchmurne i dużo światła. To spora zmiana po miesiącu szaro-burym. Ładnie. Dobrze. Żima.

piątek, 22 listopada 2013

złość (aka wkurw)

- no ale gdybyś była avatarem, to co byś mi powiedziała?
- nic! wrzuciałabym cię do wielkiej dziury w ziemi!!!


poniedziałek, 18 listopada 2013

Powrót do... (siebie)


Zasnęła, po dwóch godzinach płaczu. Jemy pieczone kasztany. Udajemy, że jest jak dawniej, wiatr za oknem, wino, film. Ścisz trochę, za dużo wybuchów, obudzi się.