niedziela, 13 listopada 2011

w co sie bawić?

Większość znajomych twierdzi, że po trzydziestce  ludzie się zmieniają. Mniej piją (albo wcale), nie palą, mają dziecko albo i dwoje, tyją, nie chodzą do knajp, spotykają się od lat z tymi samymi znajomymi no i rodzi się pytanie, w co się bawić, żeby nie umrzeć z nudów. Bardzo popularne są gry planszowe. Nigdy nie byłam ich fanką, nie grałam w żadne tam rpg, ani w gry strategiczne ani w ogóle w nic, ale ostatnio, za namową połamanej części rodziny zagrałam w dwie gry, obie warte polecenia.

Pierwsza to gra roku 1990, niemieckie Szlachectwo zobowiązuje Jest to wielopiętrowa wariacja na temat "kamień nożyczki papier" z kapitalnymi rysunkami, prostymi zasadami i zabawnymi momentami przy podejmowaniu kluczowych decyzji. Celem gry jest skompletowanie najlepszej wystawy dzieł sztuki, mogą to być np nocniki. Kolejne przedmioty do kolekcji można kupować albo kraść. Jak w życiu. Marzę, żeby kiedyś wygrać i wtedy strzeżcie się dotychczasowi niekwestionowani liderzy, HA!

Drugą fajną grą jest gra roku 2010, Dixit. To taki nowy sposób komunikacji między ludźmi, szczególnie z tymi, z którymi znamy się już długo i na ogół wciąż gadamy o tym samym. Ciekawe, że rozgrywka zaplanowana na 30 minut (dla osób sprawnych umysłowo, jak piszą recenzenci), nam zajęła 3 godziny. Ale ubaw był przedni, tym bardziej, że zastosowaliśmy wersję rozszerzoną, każdy z graczy musiał uzasadnić dokonane przez siebie wybory. Świetny prezent!

W tym tygodniu dostaliśmy też grę o zamku Carcassonne, ale jeszcze jej nie wypróbowalismy. Trochę przeraża mnie fakt, że tam podobno trzeba liczyć. Tym samym moje szanse na wygraną równe są zeru.

Poza tym widziałam dwa skrajnie rożne filmy, "Pinę" Wendersa (prawie bez słów, muzyka i piękno) i "Niebezpieczną metodę" Cronenberga  (słowa, słowa słowa, słowa) - oba ciekawe. Ten Cronenberg połączył mi się jakoś z serialem "Bez tajemnic", "Pina" i niedawno obejrzany spektakl "Nie ja" były takimi kontrapunktami, że po co tyle gadać, kiedy można tańczyć. Jakoś nie wpadłam na to wcześniej.

9 komentarzy:

pokryfka pisze...

Carcassonne fajne bo zasady proste i szybko mozna zagrac nawet "jezeli ktos w to wczesniej nie gral". umiec liczyc - warto ;-)

Alina pisze...

no przecież nie mówię, że nie zagram. tylko, ze konieczność liczenia mnie onieśmiela :)

pokryfka pisze...

Lennon powiedzial: nie ufam ludziom po 30stce

Alina pisze...

oh! kobiecie nie wypomina sie wieku :)

pokryfka pisze...

nie potrafię podać źródła jednak jestem pewien, że ktoś kiedyś powiedział (a może gdzieś to przeczytałem? tak to chyba był Nietzsche): nie ufam kobietom (bez pytania ich o wiek)

Alina pisze...

Nietzsche to chyba nie najlepszy autorytet, jeśli chodzi o kobiety :)

Kaja pisze...

byłam w zeszłym roku w PL w okolicach Sylwestra i Nowy Rok spędzaliśmy w okołozakopiańskiej wsi przy byłej granicy ze Słowacją z moją licealną paczką. ze studiów znajomych nie mam - z liceum owszem. ku zdziwieniu memu wieczorem przy flaszce i paluszkach pojawiły się gry planszowe właśnie. czyli nieuchronnym stało się przekroczenie magicznej granicy oznaczonej jako 30. :)

Kaja pisze...

a w ogóle to kiedy wracasz do Kanady?

Alina pisze...

mam nadzieje, że niedługo. ale jeszcze ie kupiłam biletu :)