poniedziałek, 25 czerwca 2012

Noc Kupały

W pierwszy letni weekend haromonogram zajęć towarzysko-rozywkowych zapowiadał się bardzo interesująco. Na początek dnia piknik na Cedrowej Wyspie, pierwszej z kilkunastu wysp należących do parku, dotarcie do której wymaga 7 minut wiosłowania z mariny znajdującej się w pobliżu szkoły wojskowej. Towarzystwo składało się z fanów piłki nożnej więc powrót przewidziano tak, aby zainteresowani mogli zdążyć na mecz Hiszpania-Francja. Choć zapowadano burze to pogoda udała nam się nadzwyczajnie, opalaliśmy się i pływalismy w jeziorze (pierwszy raz w tym roku!) Tu zdjęcie z wyspy z widokiem na wiatraki na wyspie Wolfie'a:


(zdjęcie by Sonia)

Naszych zdjęć w bikini i z hawajskimi girlandami kwiatów z przyczyn oczywistych nie zamieszczam :)

Oprócz pikinku, dwie przecznice od naszego mieszkania odbywał się  Skeleton Park Music Festival  a także   Drzwi Otwarte w Kingston

Na festiwalu zdążyłam wysłuchać połowę występu Bruce Peninsula:


Ale ominęli nas wariaci z What Cheer? Brigade:



Zdążyłam jeszcze zrobić sałatkę, której resztki do dziś walaja się po lodówce i pojechaliśmy na sobótkowe ognisko do Yarkera. Podobno zupełnym przypadkiem na ognisku świętojańskim byli sami Polacy. Udało nam się zachować 100% tradycji bo był i domowy bimber i gitara i śpiewy (a wszystko te czaaarneee oczyyyy gdyyyybyyym jaaaa jeeee miaaaaał!) i dyskusje jak zarobić kupę kasy (najlepiej wrzucając zdjęcia porno do sieci, problem w tym że modele i modelki byli już z lekka podstarzali). Jeden pan opowiadał, że od 20 lat pracuje w firmie kosmetycznej i że teraz to "robią w organikach bo inaczej nie idzie sprzedać, ale to bez sensu bo bez prezerwatyw wszystko się psuje". Ostatni raz taki ubaw mieliśmy chyba podczas polonijnej wycieczki do Montrealu na zawody Formuły 1.  

A w niedziele padało. Więc spokojnie mogłam popracować te parę godzin w sklepie Pera. Póżniej z Nunem obejrzeliśmy zaległe "Jak się to robi". Bardzo aktualny film :) Wszystko tam było:  Francuz Pierre, złamane nogi i zazdrosne kobiety, jedna nawet nosiła wdzięczne imię Alina, wściekła góralska rodzina i przyjazny milicjant.  Tak że polecam. I życzę Wam udanego lata!

Brak komentarzy: