środa, 11 stycznia 2012

szukanie pracy (part two)

Jestem w fazie szkoleniowej. Mam własnego doradcę zawodowego. dziewczynę o wdzięcznym imieniu Madeleine, fajną, konkretną, pomocną. Zapisała mnie na wszystkie możliwe darmowe szkolenia i teraz się uczę. Głównie auto-marketingu, a chwalenie się osiągnięciami zawodowymi przychodzi mi z niejakim trudem. Np pierwszą barierą jaka napotykam jest fakt, że rozmówca z reguły nie wie co to takiego konsulat :) Pózniej też nie jest łatwiej, jedni mówią: tylko twarde umiejętności się liczą! Tylko tak wykażesz swoją kompetencję! Najważniejsze są osiągnięcia! W cyferkach i procentach! I szalone informatyczne skróty, jakieś CPPXY 2.0 mx czy coś równie tajemniczego. A inni twierdzą, że głównie "miękkie" zdolności zapewniają powodzenie, takie jak zaanagażowanie, wytrwałość w dążeniu do celu, otwartość, pozytywne nastawienie.

Teraz jest zabawnie, bo jestem w grupie samych imigrantów. Sa dwie dziewczyny z Meksyku (młodsza, piękna i zrobiona na azteckie bóstwo i starsza, okutana w sweter, polar i puchowy bezrękawnik), poza tym mamy Filipinkę, Indonezyjczyka i Pakistankę. Prowadzi Hinduska. Prowadząca opowiada, że trzeba wychodzić do ludzi, nawiązywać  znajomości, nawet jak nie bardzo chcą rozmawiać, znajdować tematy bo w Kingston networking to 95% sukcesu na znalezienie pracy. Na to starsza Meksykanka z urazą opowiada, że ona się uśmiecha i zagaduje, ale że tu ludzie niechętni, pytają tylko zdawkowo "jak leci", "where are you from?" "Mexico" ona na to, "good" odpowiadają i już ich nie ma. Indonezyjczyk też cierpi z powodu niechęci sąsiadów do rozmów  w windzie.

Młodsza Meksykanka opowiadała, że to jej drugi przyjazd do Kanady, za pierwszym rzem była z chłopakiem, który ją bił, wylądowała w schronisku dla kobiet, dramatyczne historie. Na to Pakistanka, zdziwiona zauważa że w Pakistanie w ogóle nie ma opcji "mieszkania z chłopakiem", że małżeństwo aranżuje dla ciebie rodzina. Pytamy: ale co w przypadku gdy wybrany przez rodzinę kandydat na męża nie odpowiada dziewczynie. A ona na to: jak to nie odpowiada? przeciez rodzina go wybrała więc musi być dobry! Na kolejnych zajęciach Pakistanki już nie było, przyszła za to sympatyczna Chinka.

Nauka jaką wyniosłam: że warto troszczyć się o swoje potrzeby. Nawet jak świat i ludzie mają moje potrzeby zupełnie gdzieś. Nikt za mnie tego nie zrobi. Niby oczywiste, ale w praktyce to już różnie wygląda. No i każdy te potrzeby ma trochę  inne, można sprawdzić tu: http://users.trytel.com/~jfalt/colours/index-ad.html

Po zajęciach oglądamy filmy. Złe, jak słowacko-kanadyjska Modra i dobre, jak wczorajszy Like Crazy Pewnie, że to tylko taka romantycznaa opowiastka, ale zaskakująco celna, można zmienić parę szczegółow, brak wizy zastąpić doktoratem w Szwajcarii, i z grubsza by wszystko pasowało. Oczywiście filmowa bohaterka nie zestarzała się w ciągu kilku lat rozstań i powrotów (w przeciwieństwie do bohatera, ten wyłysiał) nie przytyła, nie dostała cellulitu, nie pojawił się temat dzieci, ale poza tym film całkiem do rzeczy. Tak że polecam :)

5 komentarzy:

Markal pisze...

W tym teście jest błąd. Bo to są żonkile, a nie tulipany. A potem i tak okazało się, że to autoanaliza i że i tak wpiszę to kim chciałabym być, a nie kim jestem. A poza tym wyszło od razu, że mój kolor to mękołowa sraczka. Więc nie musiałam nic rozwiązywać. :)

Alina pisze...

pewnie! bo jesteś Unikalna, Niepowtarzalna i Jedyna W Swoim Rodzaju :)

Markal pisze...

A propos rozmowy o swoim zawodzie, to jak jechaliśmy przez Stany pociągiem, to mieliśmy wielu rozmówców i obowiązkową wymianę zdań na temat zawodu. No więc nie dziwię się, że u Ciebie wywalają się na idei konsulatu, bo w moim przypadku nie rozumieli co to znaczy zilustrować książkę...

Kaja pisze...

obejrzę jak skończę opisywać tysiące zdjęć, ugotuję wege żurek, uporam się z materiałami promocyjnymi na Targi do Wawy, zrobie update strony i nie usnę :)

Alina pisze...

łoo super zajęta kobieto, nie przepracuj się. a film jest ok ale BEZ PRZESADY. no :)